czwartek, 10 kwietnia 2014

Chair massage in office



Studies show that chair massage:

• Reduces stress
• Relieves fatigue
• Helps prevent repetitive-use injuries
• Decreases muscle tension and pain
• Lowers anxiety and hostility
• Enhances creative thinking
• Improves problem-solving ability
• Increases immunity to colds and flu
• Enhances job satisfaction and feelings of being valued



Benefits of Chair Massage for the entire workplace/organization:


• Improves productivity and employee retention
• Reduces environmental stress
• Decreases sick leave
• Assists in recruiting
• Improves job satisfaction
• Boosts morale and enhances work performance
• Improves overall company health
• Enriches corporate culture
• Helps staff during stressful projects
• Can be used to celebrate staff achievements, promotions and anniversaries
• Can be offered to show appreciation to customers

*Source:  Wellness in Hand Massage

wtorek, 8 kwietnia 2014

Kobieta szkielet. Wyrzucona na brzeg zaufania.

Baśń eskimoska


"Była raz dziewczyna, która zrobiła coś, co nie spodobało się jej ojcu. Nikt już nie pamięta dokładnie, co to było. Ojciec zawlókł ją na urwisko i zepchnął do morza. Ryby pożarły jej ciało, wygryzły oczy. Jej szkielet leżał na dnie miotany prądami.
Któregoś dnia pewien rybak wybrał się na połów. Prawdę mówiąc, wcześniej wielu przybywało do tej zatoki. Jednak ów rybak, odpłynąwszy daleko od domu, nie wiedział, że miejscowi trzymają się od niej z daleka, powiadając, iż jest nawiedzana przez duchy.
Hak rybaka zanurzył się w wodzie i zaczepił o żebro szkieletu dziewczyny. Rybak pomyślał: “To musi być wielka ryba! Mam szczęście!" Już się cieszył, ilu ludzi wykarmi swą wielką zdobyczą, myślał, na jak długo wystarczy mięsa i że wreszcie odpocznie od wypływania w morze. Gdy mocował się z wielkim ciężarem, morze zakipiało, a kajak się zatrząsł i podskoczył, bo ta, która była pod wodą, walczyła, by się wyzwolić z liny. Im bardziej się mocowała, tym ciaśniej krępowała ją lina. Choć się szamotała, hak zaczepiony o żebro nieubłaganie ciągnął ją w górę.
Rybak obrócił się, żeby wybrać sieć, nie zauważył więc łysej czaszki nad falami, nie widział małych korali iskrzących w oczodołach, nie widział skorupiaków na starych, jak z kości słoniowej, zębach. Kiedy się odwrócił od sieci, straszna postać wypłynęła na powierzchnię i zawisła zaczepiona zębami o burtę kajaka.
Mężczyzna krzyknął i serce podeszło mu do gardła, z przerażenia wywrócił oczami, do uszu buchnęła krew. Wrzeszczał i wiosłem zepchnął ją z dzioba, po czym jak szalony zaczął wiosłować w kierunku brzegu. Nie wiedząc, że zaplątała się w jego linę, wpadł w jeszcze większe przerażenie, bo wydawało się, że stanęła na palcach i goni za nim do brzegu. Kręcił kajakiem na wszystkie strony, lecz ciągle była tuż za nim, jej oddech toczył się po wodzie obłokami pary, a ramiona machały, jakby chciały go złapać i pociągnąć w toń.
Mężczyzna wył przeraźliwie, dobijając do brzegu. Jednym susem wyskoczył z kajaka, biegł, kurczowo ściskając wędkę, a koralowobiały szkielet kobiety, wciąż zaplątany w linkę, klekotał tuż za nim. Gnał po skalach, a ona za nim. Gnał przez przemarzniętą tundrę, a ona za nim. Gnał po mięsie suszącym się na brzegu, rozdeptując je na kawałki, rozdzierając buty z foczej skóry.
Przez cały czas Kobieta-Szkielet była tuż za nim, chwytając w biegu zamarznięte ryby. Zaczęła je zjadać, bo nie pożywiała się od bardzo, bardzo dawna. Wreszcie myśliwy dotarł do swego igloo, zanurkował do tunelu i opierając się na rękach i kolanach, wczołgał do wnętrza. Dysząc i szlochając, położył się w ciemności, a jego serce waliło jak potężny bęben.
– Bezpieczny, jestem bezpieczny, dzięki, o bogowie, dzięki ci, Ravenie, dzięki, szczodra Sedno, bezpieczny... nareszcie.

Ale kiedy zapalił lampkę z oleju wieloryba ona... to coś... leżało w nieładzie na śniegowej podłodze z piętą na ramieniu, kolanem w klatce piersiowej, stopą na łokciu. Nie wiedział potem, co go do tego skłoniło, może blask światła, który zmiękczył jej rysy, a może fakt, że był samotnym człowiekiem. Dość powiedzieć, że poczuł jakąś tkliwość – powolutku wyciągnął umorusane dłonie i przemawiając miękko, nucąc jak matka do dziecka, zaczął wyplątywać ją z liny.
Najpierw uwolnił palce stóp, potem kostki. Mozolił się długo w noc, aż wszystkie kości ułożył w odpowiednim porządku, po czym ubrał ją w futro, żeby nie zmarzła.
Po omacku znalazł krzesiwo i dołożył do ognia własnych włosów, żeby lepiej widzieć. 

Spoglądał na nią od czasu do czasu, kiedy nacierał oliwą cenne drewno wędki i przewijał linkę. A ona, okutana futrem, nie przemówiła słowem – nie śmiała – bojąc się, żeby myśliwy nie wyrzucił jej na skały i nie połamał jej kości na kawałki.

Myśliwy poczuł senność, wślizgnął się pod skóry i zaczął śnić. Czasami ludzie płaczą we śnie. I choć nie wiemy, co im się wtedy śni, musi to pewnie być sen pełen smutku lub tęsknoty. To właśnie zdarzyło się myśliwemu.

Kobieta-Szkielet w blasku ognia ujrzała tę błyszczącą łzę i na jej widok poczuła ogromne pragnienie. Klekocząc, poczołgała się w stronę śpiącego mężczyzny i przytknęła usta do łzy. Ta jedna łza przemieniła się w rzekę, z której piła i piła i piła, dopóki nie ugasiła wieloletniego pragnienia.
Leżąc tak przy nim, sięgnęła w głąb piersi śpiącego i wyjęła mu serce, potężny bęben. Usiadła i zaczęła weń uderzać rytmicznie z obu stron, bum, bum, bum!
Bębniąc, zaczęła śpiewać:
–Ciało, ciało, ciało, niech powróci do mnie ciało.

Im dłużej śpiewała, tym więcej przybywało jej ciała. Wyśpiewała włosy, bystre oczy i ładne, pulchne dłonie. Wyśpiewała kobiecość między nogami, duże, ciepłe piersi i wszystko, czego potrzeba kobiecie.

A kiedy skończyła, śpiewem zdjęła ze śpiącego ubranie i położyła się przy nim, skóra przy skórze. Oddała mu serce, ten wielki bęben, włożyła je na miejsce i tak się potem obudzili, owinięci sobą, splątani po wspólnej nocy już w inny sposób, dobry i trwały.

Ludzie, którzy już nie pamiętają, dlaczego najpierw spotkał ją tak zły los, powiadają, że odeszła z rybakiem. Nigdy nie brakło im jedzenia, bo morskie stworzenia, które znała, żyjąc pod wodą, zawsze dostarczały im pożywienia. Mówią, że to prawda i że nic więcej nie wiedzą."

Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami




Oddaje Ci siłę. Oddaje sobie moc. Męskość dla Ciebie, dla mnie delikatność i kobiecość. Mogę się wesprzeć o Twoje ramię. Mogę być słaba. Daje mi to wewnętrzną siłę. Gdy mogę, nie potrzebuje tak bardzo. Jestem wolna od oczekiwań.
Dawanie zbyt wiele, obciąża. Ma celowość w sobie - by coś dostać. 

Mogę dostawać bez konieczności dawania. Mogę przyjmować z wdzięcznością. 


"Tak naprawdę nie uciekamy przed naszym kochankiem/kochanką tylko przed Zmianą i naszym lękiem przed nim. Psychologia rozpoznaje to jako lęk przed bliskością, lęk przed zaangażowaniem. Ale to tylko symptomy. Głęboko u ich podłoża leży niedo­wierzanie i nieufność. Ci, którzy wiecznie uciekają, boją się tak napra­wdę żyć według cykli dzikiej, integralnej natury. Śmierć goni mężczyznę po wodzie, przez granicę między nieświadomością a pewnym gruntem świadomego umysłu. Świadomość zdaje już sobie sprawę, co złowiła, i rozpaczliwie próbuje przed tym umknąć."

Koniec ze snami o uciekaniu przed Sinobrodym. Nigdy mi nie przyszło do głowy, że to może są sny o miłości i szkielecie kobiety, którą złowił rybak.. Zasypiam głęboko otulona w zaufanie do samej siebie i cykli życia i śmierci.

"Rozplatanie Kobiety-Szkieletu daje pewność, że w odradzających się ciemnościach znaleźć można otuchę, a nie strach. Złożenie szkieletu to balsam na zastarzałe rany. To zmiana sposobu patrzenia i życia wyrażająca zdrowie, a nie wyjałowienie duszy. (…) Nie wystarczy samo wyciągnięcie nieświado­mego na powierzchnię, nie wystarczy nawet przypadkowe sprowadze­nie go do domu. Miłość zatrzyma się w rozwoju, jeśli ogarnie nas strach przed szkieletem, jeśli wzbudza on w nas nieustanny wstręt. Rozwikłanie tajemnicy Kobiety-Szkieletu sprawia, że złe zaklęcie przestaje działać — lęk przed pożarciem, wieczną martwotą zaczyna ustępować. 
W mitologiach bóstwa (zazwyczaj kobiece) związane z nicią były kwintesencjami przeznaczenia, zawsze zawierały w sobie element cierpliwości i uczestnictwa w procesach sił potężniejszych niż człowiek."

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Płonące welony rzeczywistości

Różne drogi zaprowadziły mnie do książki "Tending the heart fire" Siva Rea, a własne doświadczenia do wniosku, że kolejny welon rzeczywistości spłonął.

Słowa Rumiego znalezione we wspaniałej książce o jodze.